Pagina 28 Tanksporen en Poolse kantine (PL)  B2-2022 PNKV BiuletynOnline.

Ślady czołgów i polska kantyna

Wspomnienia o wyzwolicielach Bredy

Lex Veldhoen

Jednym z holenderskich miast, w którym można dostrzec wyraźne polskie wpływy, jest Breda. Znajduje się tu nie tylko pięć polskich sklepów; wpływy wschodnioeuropejskie wynikają głównie z faktu, że polscy żołnierze wyzwolili Bredę od Niemców w czasie II wojny światowej. Wraz z Fransem Ruczyńskim i Wandą Śmigielską odwiedzam kilka miejsc w tym położonym na południu Holandii mieście, które przypominają nam o tej historii. Oboje są dziećmi polskich wyzwolicieli. Ich ojcowie wrócili po wojnie do Bredy i Oosterhout, tam pobrali się z holenderskimi partnerkami i zarówno Frans, jak i Wanda nadal mieszkają w tych miejscowościach.

Podobnie jak jego ojciec, Frans został zawodowym żołnierzem w armii holenderskiej i mówi: "Mój ojciec cieszył się, że zostałem żołnierzem, ale nigdy na to nie nalegał. Po wojnie sam mógł zostać zawodowym żołnierzem, ale poszedł do pracy w fabryce maszyn. Był dobrym katolikiem i dobrym śpiewakiem w chórze kościelnym, także podczas uroczystości, i w przeciwieństwie do większości polskich kombatantów potrafił opowiadać o wojnie. W końcu żył tu dłużej niż w Polsce. Dla niego, podobnie jak dla wielu Polaków, przyjemnością był wyjazd do Polski, ale równie chętnie wracał do Holandii. Wielu z nich początkowo tęskniło za domem i wciąż odczuwało skutki wojny. ‘Byłem w dwóch zakładach psychiatrycznych w Brabancji Wschodniej, gdzie przebywali pacjenci, którzy przeżyli ciężkie traumy. Wiem, że dwie lub trzy osoby z tego regionu popełniły potem samobójstwo.’

Breda została wyzwolona w 1944 r. przez Pierwszą Polską Dywizję Pancerną, która została utworzona w 1942 r. i składała się z 16 000 polskich żołnierzy, którzy uciekli do Anglii i dołączyli do wojsk alianckich. Z Normandii posuwali się na północ pod dowództwem generała Stanisława Maczka i chcieli iść dalej do Warszawy pod hasłem: "Za waszą i naszą wolność". Po wojnie wielu weteranów nie mogło wrócić do Polski, ponieważ rosyjski okupant nazwał ich zdrajcami, więc niektórzy osiedlili się w Bredzie i okolicach. Niektórzy z nich nie mogli się tu przyzwyczaić, ale ostatecznie około 275 zostało na stałe, znalazło tu partnerów i mieli dzieci.

Breda ma wiele wspomnień związanych z wyzwoleniem Polski. Jedziemy do jednego z takich miejsc pamięci: Kaplica Mariacka. Otwarta konstrukcja z dwoma rzędami drzew, które symbolizują filary kaplicy lub kościoła. Frans mówi: "Ta kaplica jest poświęcona Czarnej Madonnie z Częstochowy, a w jej centrum znajduje się duży mozaikowy portret świętej inkrustowany złotem i szlachetnymi kamieniami. Częstochowa jest bardzo znanym miejscem pielgrzymkowym w Polsce, był tam prawie każdy Polak. Pochodzenie Czarnej Madonny nie jest znane, ale jej postać pochodzi z czasów wojny w Szwecji. Widać tam dwie linie na policzkach. Historia głosi, że zostały one wyryte mieczem na jej policzkach przez szwedzkich żołnierzy. Później rany na jej wizerunku znów zaczęły krwawić. Częstochowa dzięki temu cudowi stała się miejscem pielgrzymek. Tutaj na tylnej ścianie znajduje się również godło Pierwszej Polskiej Dywizji Pancernej". Kaplica została zaprojektowana przez artystę z Bredy Jana Gladdinesa i podarowana w 1954 r. przez mieszkańców Bredy jako wyraz wdzięczności. Pomnik jest ozdobiony biało-czerwonymi kwiatami. Frans: "Mieszkaliśmy niedaleko. Kiedy mój ojciec pracował w fabryce po drugiej stronie Bredy, przechodził tędy codziennie. Moi rodzice codziennie dbali o kwiaty, które były tu składane. Wskazuje na świece w kolorowych podstawkach i bukiety kwiatów u stóp Madonny. Stało się to również swego rodzaju miejscem pielgrzymkowym. Polscy pracownicy przyjeżdżają tu nawet z Zagłębia Ruhry, gdzie pracują.

Przechodzimy przez park do miejsca, które na pierwszy rzut oka wydaje się być niewidocznym dziełem sztuki: w granitowej posadce znajdują się symboliczne, zanikające ślady po czołgu, niczym cienie z przeszłości, porośnięte przez okoliczną trawę. Zostały one wykonane przez polskiego artystę Tomasza Tomaszewskiego z Wrocławia, miasta bliźniaczego Bredy. Nieco dalej, na jednej z ulic, znajdują się również gąsienice czołgów, ale prawdziwych. Frans wskazuje na krawężniki, które są uszkodzone i mają głębokie faliste ślady: "Tu na ulicy stały dwa rzędy polskich czołgów". Na innych płytach z szarego kamienia można zauważyć ząbkowate wgłębienia, które są nadal widoczne 78 lat później. Dla mnie wojna nagle staje się bardzo bliska; przychodzą mi na myśl skojarzenia z rosyjskimi zniszczeniami na wielką skalę na Ukrainie.

Jednym z wyraźnych znaków "polskiej obecności" w Bredzie jest stowarzyszenie kulturalne Polonia. O historii "polskiej Bredy" można przeczytać w obszernym przeglądzie historycznym opublikowanym przez stowarzyszenie na jego stronie internetowej. Po wojnie cała działalność polska koncentrowała się wokół kościoła Pater Kapucijnenkerk, gdzie w niedziele odbywały się polskie msze. W 1948 r. założono polski chór męski, stowarzyszenie teatralne i taneczne Znicz oraz dom kultury "Dom Polski", nazywany przez mieszkańców Bredy "polską kantyną". W 1950 r. powstał związek sportowy Cracovia. Polscy byli żołnierze pracowali głównie w przemyśle, np. w fabryce Enki (sztuczny jedwab), w Kwatta (czekolada) i Etna (odlewnia żelaza i fabryka emalii). Wielu z nich czuło "w głębi duszy", że są pierwszymi tureckimi gastarbeiterami w Holandii, wykonującymi ciężką i nisko płatną pracę. Nie zawsze były one rozumiane przez Holendrów. Nie potrafili właściwie wyrazić swoich uczuć, częściowo z powodu braku umiejętności językowych, ale także z powodu introwertycznych cech charakteru Polaków. W 1952 r. powstała "Polska Szkoła Sobotnia", gdzie w soboty dzieci mogły poznać polską kulturę i podszkolić swój język polski. Dwa lata później, dziesięć lat po zwycięstwie nad Niemcami, upamiętnienie koncentrowało się na następujących kwestiach: w parku Wilhelminy postawiono pomnik, po drugiej stronie umieszczono pomalowany w kamuflaż czołg, który "pokonał Niemców", a w innym miejscu odsłonięto efektowną kaplicę Marii. W następnych latach rozwijało się tu aktywne życie taneczne. Istniały trzy towarzystwa taneczne: Polonia, Mazur i Karpacz.

W 1975 r. Dom Polski został rozwiązany. W jego miejsce otwarto obok siebie kawiarnie Małgosia i Warszawa, ta ostatnia w dużej mierze przejęła funkcję Domu Polskiego. Polski konsul przyjeżdżał tam co miesiąc, aby dostarczyć paszporty i wizy, dzięki czemu polscy mieszkańcy nie musieli jeździć do ambasady w Hadze. W tym samym roku powstał klub sportowy "Kaszub" (bilard, siatkówka, szachy i kręgle). Café Warszawa została zamknięta w 1987 r., ale Polacy nadal czuli się jak u siebie w kawiarni "Het huis van Negotie", która istniała do 1992 r. i była prowadzona przez polskiego kombatanta. Obok istniejącego od dawna PTK i stowarzyszenia 1 Polskiej Dywizji Pancernej, które organizowały m.in. uroczystości upamiętniające, w 1990 r. powstało Stowarzyszenie Polonia, które m.in. organizowało coroczny bal sylwestrowy. W 1994 r. prezydent Lech Wałęsa wraz z królową Holandii Beatrix odwiedził cmentarz wojskowy w Ettensebaan, a w pobliskim mieście Made wspólnie odsłonili pomnik 1 Polskiej Dywizji Czołgów. Trzy lata później, podobnie jak czterdzieści lat wcześniej, powstała Polska Szkoła Sobotnia, ponieważ nadal istniało zapotrzebowanie na nią. Na terenie jednego z baraków w Bredzie otwarto Muzeum Generała Maczka. Na początku wieku, kiedy do Brabancji Północnej przybyło więcej polskich imigrantów zarobkowych, Polonia pomogła w założeniu "Ośrodka Wsparcia dla Młodych Polaków" w centrum dzielnicy. Fakt, że Polacy w Bredzie starzeją się, znajduje również odzwierciedlenie w działalności Polonii; od 2003 roku organizowane są zajęcia dla osób starszych, takie jak wycieczka do Oudenbosch i Muzeum Żuawów w 2004 roku.

Najnowszym wkładem w upamiętnienie polskich wyzwolicieli jest mural. Podjeżdżamy i stajemy przed boczną ścianą mieszkania, patrząc w górę na ogromny kubistyczny mural. Frans: "To, co tu widzisz, to symboliczny polski czołg z dwiema dziewczynami. Kiedy po wyzwoleniu Bredy wjechały tam czołgi, wiele osób napisało na nich kredą swoje imiona lub pozdrowienia. Przedstawiono tu dwie dziewczynki, które również znajdują się na słynnej fotografii. Kilka lat temu namalował ją artysta Odetski z Wrocławia. Nieco później mówi: "A propos, czy wiecie, że w XVI, XVII wieku w Bredzie byli Polacy, bo była tu tzw. szkoła bezdyplomowa, do której przyjeżdżali ważni Polacy". Później także Polacy przyjeżdżali tu regularnie, aby uczyć się sztuk walki.

- - -